
Pracował pan wcześniej w agencjach reklamowych. Czy to doświadczenie jest pomocne, czy wprost przeciwnie – stanowi obciążenie?

Doświadczenie, które zdobyłem, bardzo mi pomaga. Gdyby nie wcześniejsze miejsca pracy, nigdy nie znalazłbym się tutaj. Miałem okazję pracować i w dużej agencji sieciowej, i w mniejszej z polskim kapitałem właścicielskim. W obu uczyłem się zupełnie innych rzeczy. W pierwszej – porządku i struktury. Tego, jak może pracować dobrze naoliwiona maszyna. Była to dla mnie wtedy skala niewyobrażalna. W drugiej uczyłem się odwagi w podejmowaniu wyzwań i decyzji, od których zależał los całej agencji. To zupełnie inne doświadczenia, inna wiedza. Ważni są dla mnie też ludzie, których miałem okazję poznać, którzy uczyli mnie marketingu.
Myślę teraz, że przekłada się to na pracę w banku. PKO Bank Polski jest ogromną instytucją, miałem już jednak okazję pracować dla korporacji międzynarodowych. Jestem teraz w stanie wykorzystać wiedzę o różnych klientach, z różnych segmentów, zdobytą podczas pracy po stronie agencji.
Najważniejsi jednak są ludzie. Przechodząc na stronę klienta, byłem ciekawy, czy odnajdę się pod względem relacji międzyludzkich wewnątrz organizacji. Dopiero teraz widzę, jakim stereotypom ulegałem – że taka instytucja nie da satysfakcji z pracy, nie będzie takich fajnych relacji, jakie miałem w agencjach reklamowych. A to nieprawda. Tutaj też spotkałem fantastycznych ludzi, nie tylko w marketingu, lecz również w pozostałych działach. Praca z nimi to wielka przyjemność. Znowu mam okazję uczyć się nie tylko marketingu, ale także pracy w tak dużej korporacji, jaką jest bank.