Piersi – uznawane w wielu kulturach za największy atrybut kobiecości – od wieków stanowią obiekt pożądania i fascynacji niemal wszystkich przedstawicieli płci męskiej. Nieskrępowane obnażanie tej części ciała zawsze budziło nie tylko wielkie zainteresowanie, ale również kontrowersje (które w skrajnych przypadkach wiodły sprawczynie „nieobyczajnego zachowania” przed oblicze wymiaru sprawiedliwości). Nawet jedna para jędrnych, publicznie wyeksponowanych kobiecych piersi może wywołać niemałe zamieszanie. Jaki więc efekt można uzyskać, prezentując setki apetycznie odsłoniętych biustów?

Z opakowaniem produktu jest trochę tak, jak z kobiecą garderobą. Nowa gustowna kreacja, podkreślająca urodę właścicielki, potrafi przeobrazić niepozornego kopciuszka w boginię seksu. Jednakże nieumiejętna „zabawa” wizerunkiem może przynieść spore rozczarowanie. Współczesne rozumienie funkcji opakowania nie ogranicza się jedynie do jego zastosowań praktycznych. Opakowanie – nazywane nieraz ambasadorem produktu – jest pierwszym elementem, na który konsument zwraca uwagę przy sklepowej półce, pełni ono zatem istotną rolę w komunikacji marketingowej.

„Sztuka nigdy nie była wstydliwa i należy ją trzymać z dala od wszelkich niewinnych ignorantów” – powiedział niegdyś Pablo Picasso. Podobną maksymą kieruje się od lat Joseph Corre, założyciel Agent Provocateur – firmy, która słynie z kontrowersyjnych i wyrafinowanych artystycznie działań marketingowych, wprowadzających konsumentów w świat erotycznych, a zarazem estetycznych rozkoszy. Najnowsza kampania reklamowa marki – zatytułowana „Pirate Provocateur” – jest konsekwentną kontynuacją tej strategii.