
W filmie „O czym marzą kobiety” jest scena, w której Mel Gibson, pracownik agencji reklamowej, przykleja sobie do nogi plaster depilujący i zrywa go. Cierpi, aby wczuć się w sytuację klientki kupującej produkt, który on ma zareklamować. To może wydawać się śmieszne, ale my też staramy się tak robić.
Gdy zaczynamy pracować z trudnym klientem, najpierw staramy się go poznać, zrozumieć. Są tego dobre strony – przyjemnie jest przejechać się samochodem BMW, żeby zrozumieć, jak wygląda komfort jazdy, albo odwiedzić browar, zobaczyć, jak się robi piwo i spróbować go przed pasteryzacją.
Ale już na przykład zrozumienie specyfiki pracy brokera ubezpieczeniowego na rynku B2B jest mniej kręcące, przynajmniej dla niektórych. Jednak bez tej wiedzy nie poradzę sobie ze zrozumieniem potrzeb klienta. Mam wrażenie, że specyfikę pracy tego brokera ubezpieczeniowego zrozumiałem po serii intensywnych spotkań. Tamtejsi specjaliści mówili do mnie cały czas to samo, a ja cały czas tego samego nie rozumiałem. Dopiero w którymś momencie coś zaskoczyło. To jest tak, jak z nauką języka obcego – trzeba opanować gramatykę na pewnym poziomie i przy określonym zasobie słów zaczyna się mówić.
Najważniejsza jest praca u podstaw