W koncepcji makdonaldyzacji pokazał pan, jak reguły rządzące sieciami restauracji stają się podstawą funkcjonowania współczesnego społeczeństwa, i to nie tylko w sferze konsumpcji. Ja chcę jednak do konsumpcji wrócić, ponieważ jest wiele głosów, że makdonaldyzacja opisuje biznesowy paradygmat, który odchodzi już do przeszłości. Standaryzacja, sprzedawanie wszędzie tych samych produktów w taki sam sposób już nie wystarczają. Nowy paradygmat to wynajdywanie małych nisz rynkowych i uznanie, że władza jest po stronie konsumenta, który nie jest już tak bezwolny, jak kiedyś. Chce się wyróżniać, doświadczać czegoś wyjątkowego i domaga się indywidualnego podejścia.
Jeśli chodzi ci o to, czy mam świadomość tego, że pierwotny koncept makdonaldyzacji nie jest już wystarczający, to odpowiadam: tak, bez wątpienia nastąpiła istotna zmiana. Ale śledząc przemiany świata konsumpcji, próbuję dostosować do nich moje teorie, bo sądzę, że oba te paradygmaty funkcjonują równocześnie.
Restauracje McDonald’s wciąż działają w 120 krajach świata, podobnie sieć kawiarni Starbucks i wiele innych – model uniformizacji i ograniczonego wyboru dla konsumenta okazał się więc ogromnym sukcesem.
Z drugiej strony faktycznie obserwujemy rosnącą dywersyfikację w dziedzinie konsumpcji. Następuje niezwykła specjalizacja, a nawet personalizacja niektórych produktów. Ta zmiana w dużej mierze napędzana jest przez komputeryzację i ogólnie postęp technologiczny. Staram się włączyć te procesy w teorię makdonaldyzacji poprzez pojęcia masowej kastomizacji oraz sneakeryzacji.