Artykuły: felieton

Wpadamy do króliczej nory nie w celu samopoznania, lecz by lepiej poznać klientów. Nasza droga wiedzie przez krainę technologii. Ta zaś przypomina niedokończony tu i ówdzie labirynt, który wciąż się rozwija. Pełno w nim ślepych zaułków, ale też cudowności i fantazji, a w niedalekiej przyszłości – również halucynacji.

Świat wokół nas zmienia się coraz szybciej. Samo skupienie się na tym, co otacza nas w danej chwili, już nie wystarcza. Prognozy dotyczące przyszłości są obarczone ryzykiem ogromnych błędów. Rzeczywistość określana jako czasy VUCA lub świat BANI stawia przed specjalistami public relations i zarządzania marką wyjątkowe wyzwania i trudności.

Z wielu ostatnio przeprowadzonych badań wyłania się obraz konsumentów, którzy w kryzysie redukują swoje potrzeby i zamierzają oszczędzać. Rezygnują z zakupów lub szukają okazji – promocji, rabatów, programów gwarantujących zniżki. Ograniczanie konsumpcji, oszczędzanie energii i paliwa – brzmi jak raj dla zwolenników ekologii i zrównoważonego rozwoju. Tylko że to nie działa w ten sposób. Nie wtedy, gdy wymuszają to okoliczności zewnętrzne.

Odejść od konwencji konsumpcjonizmu i perspektywy akcjonariuszy. Spojrzeć na marki jak na najdonioślejsze akty przywództwa liderów biznesu. Tak górne hasła znalazły się w tegorocznym raporcie Interbrand, dotyczącym stu najcenniejszych marek świata. A może to już realne (choć śmiałe) postulaty dla marek, których łączna wartość wynosi 3 bln dol.?

Historycznie patrząc – tworzenie i definiowanie wyższego celu dla brandu wydaje się nowym tematem. Ostatnio nawet często poruszanym, gdy mówimy o zagadnieniach kreowania sensu istnienia, celowości biznesu w momencie tworzenia nowej marki. To samo dotyczy transformacji obecnie istniejących marek. Czy jest to faktycznie coś zupełnie nowego? A może to coś, co występowało już w teoriach marketingowych i było stosowane w praktyce?