- 0
- 1
Oświadczenie Facebooka w sprawie wydarzeń w Australii
Pod koniec lutego Facebook ogłosił, że zaprzestaje udostępniania treści pochodzących od australijskich wydawców w serwisie. Kilka dni później platforma społecznościowa dogadała się z australijskim rządem. W efekcie firma Marka Zuckerberga podpisze umowy z wydawcami i umożliwi Australijczykom ponowne udostępnianie linków do newsów.
Jak głosi oświadczenie Facebooka, sednem problemu było „fundamentalne niezrozumienie relacji między Facebookiem a wydawcami wiadomości”.
– To sami wydawcy decydują się udostępniać swoje historie w mediach społecznościowych lub udostępniać je innym, ponieważ czerpią z tego korzyści. Dlatego mają na swoich stronach przyciski zachęcające czytelników do udostępniania – napisał Nick Clegg, vice president of global affairs Facebooka w oświadczeniu opublikowanym na blogu firmy.
Kliknięcie w link udostępniony na Facebooku przekierowuje z platformy do witryny wydawcy. W ten sposób w zeszłym roku Facebook miał wygenerować około 5,1 mld bezpłatnych odesłań do australijskich wydawców, których wartość szacuje się na 407 mln dol. australijskich dla branży informacyjnej.
– Powtarzane w ostatnich dniach twierdzenia, że Facebook kradnie lub przejmuje oryginalne dziennikarstwo dla własnej korzyści, zawsze były i pozostają fałszywe – podkreśla Nick Clegg.
Jak podaje, w rzeczywistości linki do wiadomości stanowią niewielką część treści w serwisie. Mniej niż 1 post na 25 w News Feedzie zawiera link do artykułu. Wielu użytkowników zresztą twierdzi, że chcieliby widzieć jeszcze mniej wiadomości i treści politycznych.
Facebook zwraca też uwagę, że powstanie Internetu było destrukcyjne dla wydawców. Każdy, kto ma dostęp do Sieci, może poszukać w niej informacji lub napisać post na blogu. Przejście reklam z druku do cyfrowego świata zmusiło tradycyjne media do dostosowania się.
– Niektórym udało się pomyślnie przejść do świata online, podczas gdy inni mieli trudności z przystosowaniem się. Zrozumiałe jest, że niektóre konglomeraty medialne postrzegają Facebooka jako potencjalne źródło pieniędzy na pokrycie strat. Ale czy to oznacza, że powinny móc zażądać czeku in blanco? – pisze w oświadczeniu Facebook.
Firma twierdzi, że właśnie tak by się stało, gdyby przyjęto australijskie prawo w proponowanej formie. Facebook uważa, że byłby zmuszony do płacenia potencjalnie nieograniczonych kwot międzynarodowym koncernom medialnym w ramach systemu arbitrażowego, który celowo błędnie opisuje relacje między wydawcami a Facebookiem.
– Aby to spełnić, Facebook miał dwie możliwości: zapewnić nieograniczone dotacje dla międzynarodowych konglomeratów medialnych lub usunąć wiadomości z platformy w Australii – kontynuuje firma.
Facebook przekonuje, że od trzech lat prowadzi rozmowy z rządem australijskim. Próbuje w nich wyjaśnić, dlaczego proponowana ustawa bez poprawek jest niewykonalna.
– Musieliśmy szybko podjąć działania, ponieważ było to prawnie konieczne, zanim nowe przepisy weszły w życie. Popełniliśmy więc błąd nadmiernego egzekwowania. W ten sposób część treści została przypadkowo zablokowana. Na szczęście wiele z nich zostało szybko przywróconych – czytamy w oświadczeniu.
Facebook deklaruje, że chętnie podejmie współpracę z wydawcami newsów. Jak podkreśla, zdaje sobie sprawę, że dziennikarstwo wysokiej jakości leży u podstaw funkcjonowania społeczeństw otwartych. Dlatego od 2018 r. zainwestował 600 mln dol., aby wesprzeć branżę informacyjną. Zamierza też przeznaczyć na ten cel co najmniej miliard dolarów w ciągu najbliższych trzech lat.
W zeszłym miesiącu Facebook ogłosił umowy z „The Guardian”, Telegraph Media Group, „Financial Times”, Daily Mail Group, Sky News i innymi, w tym wydawcami lokalnymi, regionalnymi i lifestyle’owymi, dotyczące płacenia za treści w Facebook News w Wielkiej Brytanii. Podobne umowy zawarto z wydawcami w USA. Ponadto prowadzone są negocjacje z mediami w Niemczech i we Francji.
– Internet potrzebuje nowych zasad, które będą działać dla wszystkich, nie tylko dla dużych korporacji medialnych. Aktualizując przepisy dotyczące Internetu, możemy zachować to, co w nim najlepsze: wolność ludzi do wyrażania siebie i przedsiębiorców do tworzenia nowych rzeczy. Nowe zasady działają tylko wtedy, gdy przynoszą korzyści większej liczbie osób, a nie chronią interesy nielicznych – konkluduje Nick Clegg w oświadczeniu Facebooka.
Źródło: www.fb.com
- 1