- 1
- 3
Branża marketingowa dyskutuje i krytykuje wódkę w saszetkach Voodoo Monkey. Firma wycofuje produkt z rynku
Wprowadzenie do sklepów wódki w saszetkach Voodoo Monkey wywołało komentarze i krytykę m.in. specjalistów od marketingu. Właścicielem marki jest firma OLV, mimo że internauci podejrzewali o to Maspex.
Voodoo Monkey to wódka w saszetkach o pojemności od 100 ml do 200 ml. Zawartość alkoholu to 15%, ale są też warianty o mocy 28%. Najważniejsze jest to, że grafiką i kolorystyką opakowania przypomina saszetki z musami owocowymi, a nie produkt alkoholowy.
Produkt wywołał falę krytyki internautów. Zdjęcie wykonane w sklepie mogło wskazywać, że nowość jest zaskakującym rozszerzeniem marki Tymbark.
Informację zdementowała rzecznik prasowa Maspexu – Dorota Liszka.
Prawdziwym właścicielem marki jest spółka OLV, która jest właścicielem marki musów owocowych dla dzieci Owolovo. Celem nowego produktu jest, jak czytamy na stronie: „przedefiniowanie doświadczenia picia alkoholu”.
„Voodoo Monkey to nie tylko marka, to prawdziwy buntownik w świecie alkoholi. Jesteśmy pionierami, którzy zmienili sposób, w jaki doświadczasz alkoholu, oferując go w odważnie zaprojektowanych tubach. Nasz nieszablonowy design z charakterystyczną małpką voodoo na opakowaniu odzwierciedla naszą filozofię – bawimy się konwencjami i nie boimy się eksperymentować. W Voodoo Monkey każdy szczegół ma swoje znaczenie – od unikalnych smaków po opakowanie. Stojąc na przecięciu sztuki, designu i innowacji w branży alkoholowej, Voodoo Monkey to synonim najlepszej jakości, kreatywności i odwagi” – tłumaczy OLV na stronie.
Interweniowali politycy
„Szanowna firmo od wódy w saszetkach, to co robicie to ZŁO w czystej postaci. Skoro chcecie już rozpijać nasze dzieci, zacznijcie im jeszcze może sprzedawać broń, w ramach »przeniesienia dziecięcej rywalizacji na nowy poziom realności«, czy jaki tam inny bullshit Wasz marketing wymyśli. Mam szczerą nadzieję, że karma do Was wróci i Wasza chciwość ukarze się sama. Że zaprotestują odpowiedzialni producenci dziecięcych przekąsek. I że bojkot konsumencki pokaże Wam, że z rodzicami nie warto zadzierać. A ja w tej sprawie nie odpuszczę też jako poseł” – napisał marszałek sejmu, Szymon Hołownia.
Do sytuacji odniósł się również premier Donald Tusk:
Alkohol w tubkach nie przejdzie. pic.twitter.com/HRNnU54QB6
— Donald Tusk (@donaldtusk) October 1, 2024
Komentarze branży komunikacji marketingowej w mniejszym stopniu dotyczą samego opakowania
Jak zauważył Michał Kociankowski, właściciel firmy badawczej Synergion, nie zaskakuje go pomysł dyskretnego picia, bo „setka” robi tę robotę od lat
Zaskakuje go natomiast, i to bardzo, że ktoś może w latach 20. obecnego wieku tak beztrosko podchodzić do marki i konsumenckiej dociekliwości.
„Koncept Wóda Małpka jest tak boleśnie prosty, ostentacyjny i arogancki, że nie było możliwości, żeby nikt nie sprawdził, kto za tym stoi. Jestem gotów się założyć, że gdyby autorem okazała się jakaś kolejna spółka np. Janusza Palikota, nie byłoby afery. Za konceptem stoi jednak firma, która złożyła wcześniej jakieś etyczne obietnice, opowiedziała się po stronie wartości i zdobyła w ten sposób zaufanie. Jak bardzo trzeba nie rozumieć dzisiejszego świata, żeby tak »rozwinąć« swoją markę parasolową? Jak bardzo trzeba nie rozumieć konsumentów, żeby tak śmiało oferować im sprzeczne ze sobą marki?
Etyka w biznesie nie jest dziś opcją, nie jest dodatkiem, jest bazą. Etyka to uczciwość, mówienie prawdy. Jeśli to jest prawda o OLV, to może lepiej dla rynku, że została wyeksponowana. OLV może jednak żałować, że stracili kontrolę nad tym, co konsumenci uznają na ich temat za prawdę. Taką kontrolę bardzo trudno odzyskać” – podsumował Michał Kociankowski.
Podobne stanowisko zajął Marcin Kalkhoff na LinkedInie
„Oto historia, jak marka zmaterializowana w charakterystycznym opakowaniu (tym razem nie chodzi o nazwę) jest w nim zamknięta. Nie liczy się funkcjonalność – przecież racjonalnie saszetka jest chyba równie wygodna, jak mała butelka (»chyba«, bo nie mam doświadczenia z butelkami). Liczy się to z czym, z jaką zawartością saszetka się kojarzy”.
Artur Roguski, założyciel agencji ReBrain, wytyka branży hipokryzję
„Większość osób pracujących w marketingu czy reklamie, które wysyłają swoje wpisy pełne oburzenia odnośnie musu alkoholowego, to hipokryci.
- Niemal każdy pracował z markami alkoholowymi.
- Część pracuje z nimi ciągle i nie zaprzestanie.
- Pozostali jak tylko będą mieli możliwość to chętnie zaczną, bo pieniążek ważny jest i trzeba jechać na wakacje.
- Część nie widzi nic złego w fakcie, że piwa reklamują swoje marki poprzez warianty 0%.
Więc swoje oburzenie schowajcie proszę do kieszeni, albo jako branża w CAŁOŚCI i bez wyjątków (agencje, domy mediowe, influ) dajemy bana na marki alkoholowe, w tym warianty 0%”.
Przypomnijmy, że prawie dekadę temu ostrą krytykę wywołało wprowadzenie do sklepów Lubelskiej Lufki Owocówki
Była to wódka w kieliszkach, tzw. shotach. Pomysłodawca, koncern Stock Polska, poszedł wizerunkowo pod prąd w kategorii wódki i ciężkich alkoholi. Małe, kolorowe opakowanie i jednorazowa konsumpcja budowały skojarzenia z beztroską i zabawą. Drobną przyjemnością podobną bardziej do jedzenia słodyczy niż picia mocnego alkoholu.
Ostatecznie firma OLV wycofa produkt z rynku
W e-mailu przesłanym do redakcji portalu Money.pl napisała:
„Żałujemy, że produkt Voodoo Monkey, pomimo że został wyprodukowany i oznaczony zgodnie z obowiązującymi przepisami, wzbudził negatywne i niezamierzone skojarzenia. W związku z tym zarząd spółki OLV SA podjął decyzję o niezwłocznym wycofaniu całej partii produktów z rynku i natychmiastowym wstrzymaniu produkcji. Przepraszamy za zaistniałą sytuację”.
- 1