Protesty rodziców sprawiły, że Biedronka wycofała kolekcję zabawek – truposzy w trumnach. Ich epitafia brzmiały: „kowboj złowrogi, co zmarł w męczarniach, bo dostał między nogi” lub „Ziuta nauczycielka chemii puściła cichacza, w klasie tak cuchło, że wszystko wybuchło”. Taka oferta to jeden z przejawów reakcji rynku na rosnącą popularność brzydoty w kulturze masowej.

Kolejna marka zdecydowała się na zwiększenie nakładów na reklamę online. Należący do Mattela Fisher-Price – brand zabawek dla najmłodszych dzieci – chce w ten sposób dotrzeć do tzw. milenijnych matek w USA. Cel szczegółowy: wprowadzić odrobinę szaleństwa w precyzyjne wybory zakupowych snajperek.  

Czy twórca kanału AdBuster, który namówił przechodniów na rynku w Poznaniu do ślepego testu, zdemaskował marki Coca-Cola i Coca-Cola Zero? Nie, bo marketingowcy wiedzą, że takie testy mają niewiele wspólnego z decyzjami podejmowanymi przy sklepowej półce.