Marketingowy bubel czy rzeczywista przestroga?Marketingowy bubel czy rzeczywista przestroga?Marketingowy bubel czy rzeczywista przestroga?Marketingowy bubel czy rzeczywista przestroga?

Marketingowy bubel czy rzeczywista przestroga?

Marketingowy bubel czy rzeczywista przestroga?
Hubert Zientek

Hubert Zientek

-

Hubert Zientek

Hubert Zientek

Z uwagą oglądam emitowany ostatnio w TVP spot przestrzegający młodych ludzi przed skakaniem na główkę do nieznanej wody. Jest naprawdę przerażający. Ukazuje bowiem tragiczną postać, która z powodu swojej "płytkiej wyobraźni" łamie kręgosłup i na resztę życia ląduje na wózku inwalidzkim.

Zastanawiam się, czy odbiorca spotu w ostatnim momencie przypomni sobie o nim i zrezygnuje z ryzykownego skoku do wody. Takie same wątpliwości mam w przypadku innych telewizyjnych i outdoorowych reklam-przestróg, typu: „Zażywasz przegrywasz” czy „Służy do grania, nie do zabijania”. Czy rzeczywiście spełniają one swój cel? Czy narkoman uzależniony od heroiny, przeczytawszy „Zażywasz przegrywasz”, nagle zda sobie sprawę, że jest uwikłany w śmiercionośny labirynt? A czy bandyta napadający bezbronne osoby opamięta się, widząc kij bejsbolowy na billboardzie i napis, iż służy on do grania, a nie do zabijania? Odpowiedź moim zdaniem jest lakoniczna: wątpliwe.

Obecnie możesz przeczytać
1 artykuł dziennie

Zarejestruj się bezpłatnie, aby otrzymać dostęp do

4915 artykułów, newslettera

oraz informacji handlowych m.in. o wydarzeniach branżowych, usługach czy produktach wspierających marketing.

Masz już konto? Zaloguj się

Rejestracja