W osiemdziesiąt lat po wydaniu przez Stokera „Drakuli” Czesi, a właściwie jeden Czech z zespołem, wymyślili własnego potwora. A że właśnie Czechami byli, nie Niemcami i nie Polakami, zrobili to po swojemu. Czyli po czesku, pod muchą i śpiewająco. W trzy dekady później „Jožin z bažin”, postrach prażan i monstrum wśród piosenek, przywędrował z okolic Vizovic na Morawach do kraju nad Wisłą i na miejscowym internetowym bagienku sieje wirusy.Obecnie możesz przeczytać
Zarejestruj się bezpłatnie, aby otrzymać dostęp do
Obecnie możesz przeczytać
1 artykuł dziennie
Zarejestruj się bezpłatnie, aby otrzymać dostęp do4915 artykułów, newslettera
oraz informacji handlowych m.in. o wydarzeniach branżowych, usługach czy produktach wspierających marketing.